Okres wakacyjny, 2000 rok.
Mała
dziewczynka goniąca się wraz z małym młodzieńcem z sąsiedztwa biegli wzdłuż
uliczki, na której mieszkała. Oboje uśmiechnięci, radośni i doszczętnie pochłonięci
swoją płomienną zabawą w ganianego kompletnie nie zdawali sobie sprawy z tego
co ich czeka lada moment. Nie martwili się niczym, jedynym zmartwieniem jakie
robiło na nich wrażenie to nadchodząca późna godzina o której powinni już kłaść
się spać.
Nie
przeczuwali niczego co ma niebawem nastąpić. Po prostu cieszyli się swoim
towarzystwem jak tylko mogli. Widząc wystającą zza ogrodzenia sylwetkę Matki,
dziewczynka zatrzymała się pół metra przed nią wraz z kolegą i uśmiechnęła
radośnie. Nikt kto znał małą Julię nie miał serca nie odwzajemnić jej uśmiechu
kiedy tylko można byłoby go dostrzec. Miała wyjątkowo przepiękny uśmiech
podczas którego ukazywała szereg śnieżno-białych małych ząbków. Wokół jej ust
ukazywały się cztery urocze dołeczki które nie jedną osobę urzekały. Mało kto w
tym małym miasteczku posiadał tak piękny uśmiech.
-
Julciu, pożegnaj się z Andy’m. Jutro wcześnie musimy wstać – ciemnowłosa
kobieta odezwała się do swojej córki splątując ze sobą swoje dłonie. Z twarzy
pięciolatki uśmiech zaczął powoli znikać a blask jaki towarzyszył mu, zaczął
ciemnieć i ciemnieć. Przed oczami dziewczynki mignęły iskierki. Jej nastrój
całkowicie się zmienił kiedy zrozumiała co miała na myśli jej mama.
Odwróciła
się napięcie i napotkała wahające się spojrzenie chłopczyka który cały czas
stał tuż za nią z rękoma złączonymi za plecami granatowego sweterka. Zachwiała
się nieco przystając z jednej nogi na drugą. Odwróciła się na moment w kierunku
mamy która rękoma zachęcała ją do pożegnania a następnie zaczęła się powoli
cofać aż w końcu znalazła się przy skrzynce na listy. Julia odwróciła się z
powrotem do chłopczyka który był jednocześnie ciekawy i zaniepokojony tym co
dla niego przygotowała koleżanka. Julia posłała mu krótki uśmiech który był
wyraźnie wymuszony i nieszczery. Spuściła wzrok na swoje stópki i czekała
cierpliwie na idealną chwilę aby po raz ostatni pożegnać się z sąsiadem. Czuła
napływające łzy do powiek, jednak nie przejmowała się tym ani trochę. Po prostu
czekała czując natrętny wzrok malca który wyraźnie się niecierpliwił.
Nabrała
powietrza do płuc kiedy nadeszła odpowiednia dla niej pora. Podniosła ponownie
wzrok na chłopca i zauważyła jego uśmiech który wchodził na jego buzię wraz z
chwilą kiedy dziewczynka na niego spojrzała. Wypuściła powietrze mrugając kilka
razy powiekami, by zatrzymać od nowa przedzierające się na zewnątrz jej łzy.
-
Wyjeżdżasz już? – odezwał się cicho zmieniając swoją minę na trochę poważniejszą,
bądź dla niektórych nieco wystraszoną. Jego oczy przestały już się tak idealnie
mienić ze swoim głębokim kolorem. Przestały wyrażać cokolwiek wraz z kiwnięciem
głową dziewczynki. Westchnął smutno spuszczając głowę, w tej chwili jego
tenisówki wydawały się być dla niego o niebo lepsze do oglądania.
-
Ale nie wyjeżdżam przecież na zawsze - dziewczynka próbowała ze wszystkich sił
choć na moment ożywić całą atmosferę jaka ich otaczała. Uśmiechnęła się lekko
chcąc potwierdzić swoje słowa – Niedługo znów się będziemy razem bawić!
-
Będę na Ciebie czekać – błękitnooki podniósł głowę posyłając dziewczynce
również serdeczny uśmiech. Był naprawdę dobry w dotrzymywaniu obietnic – Ale za
tydzień wrócisz? – zapytał zarumieniony kiedy do jego uszu dotarł delikatny i
melodyjny śmiech Julii.
-
Jasne że tak! – Blond włosa klasnęła podwójnie rękoma czując napływającą
energię wraz z jej weekendowym przyjazdem z powrotem – I jeżeli rodzice się
zgodzą, zrobimy sobie noc namiotów w moim domku na drzewie!
-
Super! – chłopiec aż podskoczył szczęśliwy wyobrażając sobie swoją pierwszą noc
na domku na drzewie. Jednak nim to się stało, gdzieś głęboko w sercu czuł pewną
pustkę. Jakby wraz z Julią widzieli się po raz ostatni… - Mam coś dla Ciebie…
Miałem Ci to dać na urodziny… Ale mama prosiła bym Ci dał to dzisiaj. Sama mi
pomagała w wybraniu, mam nadzieję że Ci się spodoba… Będziemy mieć takie same…
- mruknął cicho zanurzając swoją lewą dłoń w kieszeni spodni. Po chwili wyjął z
niej mały poobklejany taśmą klejącą kolorowy papier. Dziewczynka zaśmiała się
widząc niezdarnie zapakowany prezent a następnie odebrała pakunek kłaniając się
grzecznie.
-
Dziękuję – powiedziała uśmiechając się szczerze. Podeszła bliżej młodzieńca i
przytuliła go w podzięce za prezent. Chłopczyk odwzajemnił gest. Pokiwali się
nieco jak starzy dobrzy przyjaciele i rozłączyli się w lepszych humorach.
Słysząc
przywoływanie swojej mamy odwróciła się w szybkim tempie i pobiegła do niej po
drodze jeszcze raz się zatrzymując by zobaczyć biegnącego z powrotem Andy’ego.
Odwróciła się znów i podbiegła w podskokach do mamy i zniknęła za drzwiami
jeszcze swojego domu.
***
Najedzona,
wykąpana i śpiąca Julia wskoczyła pod koc czekając aż jej tato usiądzie obok
niej z nową książką i poczyta jej przed snem nowy ciąg przygód Kubusia
Puchatka. Przykrywając się aż po sam czubek nosa wybuchła śmiechem i odkryła
się widząc jak jej ojciec ma zamiar zaatakować ją gromadką łaskotek które miał
w zanadrzu, a kiedy już to zrobił, po pokoju rozbłysnął radosny śmiech
pięciolatki.
-
No już koniec, idziemy spać. Jutro wcześnie wyjeżdżamy a znając Ciebie,
wcześnie nie wstaniesz jeżeli zaraz nie pójdziesz spać – Tata zatrzymał ruchy
swoich palców i odsunął dłonie od córki biorąc z powrotem do ręki książkę
której pewien kawałek chciał dziś poczytać Julii – Co za sekret podarował Ci
Andy? – zapytał zaczepnie uśmiechając się na swój sposób.
Dziewczynka
przez chwilę wyglądała na zdezorientowaną jego pytaniem, jednak po chwili
klepnęła się w czoło mrucząc pod nosem ledwo zrozumiałe „ale ze mnie gapa…” Wyskoczyła
szybko z łóżka i pobiegła do salonu gdzie wcześniej odstawiła pakunek.
Skręcając w stronę schodów wpadła niespodziewanie w mamę która ze śmiechem
złapała rozpędzoną Julię.
-
Gdzie się tak śpieszysz o tej godzinie? – zapytała z nadal słyszalnym śmiechem.
– zapomniałaś wziąć swoją paczkę… - ciągnęła wystawiając przed twarz
dziewczynki obklejony taśmą prezent. Kucnęła tak by być równa z Julią a
następnie przytuliła się do niej i ucałowała ją w czoło. – Znikaj szybko do
pokoju! – Pogoniła ją po chwili. Pięciolatka pokiwała głową i zgodnie z prośbą
matki wróciła do pokoju.
Weszła
z powrotem do pokoju i usiadła na łóżku. Przez chwilę obserwowała uważnie
pakunek szukając miejsca gdzie mogłaby otworzyć prezent. Zamiast tego, znalazła
taśmę klejącą która była wszędzie. Przewróciła oczami wywołując tym gestem
śmiech taty a następnie chwyciła zwinnie za dwa różne miejsca i badając na
początku czy to jest odpowiednie miejsce do rozerwania, pociągnęła za papier
który ukazał małą foliową torebkę w której coś się znajdowało.
A
była to bransoletka. Kolorowa bransoletka z muliny która z oby dwóch stron
miała kolorowe supełki które prowadziły do metalowego kawałka na którym
narysowana była czterolistna koniczynka. Dziewczynka próbowała otworzyć
metalowy kawałek jednak nie udało jej się to. Z jej gardła wydobyła się fala
zrezygnowanych ryknięć nim podała bransoletkę Tacie.
-Otworzysz?
– zapytała z nadzieją. Kiedy tata zgodził się, obserwowała zaciekawiona jak bez
trudu jej ojciec otworzył metalową część z koniczynką. – Co tam jest? Co tam
jest? Co tam jest? – zapytała próbując zabrać tacie bransoletkę.
Mężczyzna
natomiast czytał krótkie zdanie. Z początku nie rozumiał sensu zdania, jednak w
późniejszym czasie uśmiechnął się lekko gdy tylko zdał sobie sprawę z
niecierpliwości swojej córki. Zamknął szczelnie metalową część i podał go
córce. Z jego gardła wydobyła się kolejna salwa śmiechu kiedy dostrzegł
naburmuszoną minę Julii.
-
Miałeś otworzyć i mi pokazać co tam jest, a nie to zamykać! – jęknęła
odbierając swój prezent. Jeszcze raz próbowała go otworzyć, jednak bez skutku.
– założysz mi? – zapytała po chwili unosząc bransoletkę do góry.
Mężczyzna
ponownie zaczął się śmiać a kiedy już się uspokoił, kiwnął głową i obwiązał
bransoletkę dwa razy na ręce Julii. Była na nią zdecydowanie za duża, jednak
miała ona możliwość kilkakrotnego zawiązania na ręce więc bez problemu zrobił
to o co pięciolatka go poprosiła. Kiedy dziewczynka położyła się znów wygodnie
na materacu, tato przykrył ją szczelnie kocem i ucałował w czoło przeczuwając
iż nową książkę zacznie czytać córce w nowym domu. Julia zamknęła powieki i bez
żadnej pomocy zaczęła powoli zapadać w głęboki sen a jej ojciec bezszelestnie
wymknął się zza jej łóżka i gasząc po drodze lampkę nocną zniknął za drzwiami
zostawiając je uchylone.
Jutro
cała rodzina miała zacząć żyć w nowym mieście, z czystą kartą.
nooo ! wreszcie się doczekałam ! xD No dobra ale teraz opowiem o moich doznaniach z czytania xdd A więc...bardzo podobała mi się chwila jak opisałaś pożegnanie Julki z Andy'm :3 to było takie urocze ^^ potem gdy doszłam do momentu gdzie napisałaś o kubusiu puchatku zachciało mi się śmiać xD.Ogólnie podoba mi się fabuła a że znam ją już troche dalej z niecierpliwością czekam na następny rozdział :3 czyżby po tej przeprowadzce już się coś zacznie dziać ? Aaaa i jeszcze jedno! Sama jestem ciekawa co było napisane tam w środku koniczynki :)
OdpowiedzUsuńNie myliłam się kiedy myślałam że to będzie coś wielkiego : ) samym prologiem z pewnością nie tylko mnie zaintrygowałaś i zaczarowałaś magią tej historii * o * Strasznie zaciekawiłaś mnie tym sekretem wypisanym na bransoletce ! zdobyłaś kolejnego czytelnika, oby ich było coraz więcej i więcej : ) DUŻO WENY CI ŻYCZĘ ! Bo przewiduję tu dużo dużo sukcesów !
OdpowiedzUsuńAnnie.
Dodawaj rozdziały częściej bo to co wymyśliłaś to CUDO *__*
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :) czekam na więcej xx
OdpowiedzUsuńod początku radziłam ci pisanie takich historii! jesteś do tego stworzona, i nie tylko ja ci oo tym mówię! ; ) Od początku trzymam kciuki żeby twoje pisanie było naprawdę fenomenalne, a jak na razie wielkie brawa! bo talent masz ogromny ; 7
OdpowiedzUsuńxx #ALOHA
JESTEM OGROMNIE CIEKAWA CO BĘDZIE DALEJ
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NN
Kiedy kolejny rozdział? No proooooosze dodaj nowy.
OdpowiedzUsuń